Metodologia światowych rankingów
Co jakiś czas w naszym kraju wiele emocji wzbudzają światowe rankingi uczelni wyższych. Jednym z najpopularniejszych jest lista tworzona przez Uniwersytet Szanghajski.
Polskie emocje są niestety dość negatywne, z prostego powodu – Polska wypada słabo na tle Europy i świata. Czy głosy krytyki powinniśmy wobec tego kierować pod adresem polskiego rządu czy może Uniwersytetu Szanghajskiego? Albo też w ogóle nie ma powodów do obaw? Chiński ranking nie jest pozbawiony wad.
Z naszego punktu widzenia największym minusem metodologii Uniwersytetu Szanghajskiego są kryteria oceny. Kiedy słyszymy, że Polska plasuje się na odległych pozycjach w rankingu mamy prawo sądzić, że ukończone w naszym kraju studia nie dają szczególnie wysokich kwalifikacji, a posiadana przez polskich absolwentów wiedza nie może się równać z wiedzą, którą otrzymują studenci amerykańscy, niemieccy czy angielscy.
Na szczęście różnica poziomów z perspektywy studenta nie jest tak dotkliwa. Wracając do kwestii metodologii, nie sposób nie zauważyć, że ważnym punktem oceny jest liczba noblistów, którzy wchodzą w skład grona profesorskiego danej uczelni.
Ważne są również osiągnięcia pozostałych pracowników naukowych i skala prowadzonych badań. Niestety polskie uczelnie pod tym względem nie mają szans w starciu z Ameryką czy Zachodnią Europą.
Nasza gospodarka ma się coraz lepiej, ale wciąż brakuje pieniędzy na solidne dofinansowanie szkolnictwa wyższego. Bez dodatkowych nakładów finansowych możemy zapomnieć o wysokich miejscach w rankingu.